Przyszła pora na czerwcowa denko. Nie jest ono zbyt duże, ale zużyłam kilka produktów, które baaardzo długo u mnie leżały. Zapraszam do zapoznania się z moją opinią na temat wykończonych kosmetyków :)
- Alverde, peeling z kokosem i kwiatem lotosu - był straszny. Leżał u mnie otwarty przez kilka miesięcy. Od czasu do czasu go użyłam i w końcu się spięłam, żeby wykończyć to 'cudo.' Strasznie śmierdział ciepłą wódką, zdzieranie bardzo lekkie, i dość drogi jak na tę jakość.
- Isana, żel-olejek do mycia, melon&gruszka - nie przepadam za zapachami żeli Isany, ale ten był bardzo ładny. W sam raz na wiosnę/lato. Polubiłam go - dobrze mył i miał cudowną konsystencję.
- Green Pharmacy, nawilżając olejek kąpielowy, Ylang-Ylang&pomarańcza - w związku z tym, że mam dużo różnych żeli do mycia, tego zużyłam do mycia dłoni. Mam jeszcze kilka tych żeli i pewnie też posłużą za mydło do rąk. Nadają się do tego, bo raczej nie wysuszają, a ręce często się myje.
- Joanna, Argan Oil, odżywka do włosów - recenzja tutaj. Dodam tylko, że 3 razy lepiej sprawdzała się, jak była rozczesana Tangle Teezerem ;) Zresztą każda odżywka/maska tak ma przy TT.
- Alterra, olejek do masażu, migdał&papaja - moje 3 opakowanie. Jak zwykle zużyty do włosów.
- BeBeauty, płyn micelarny - niezły produkt, w niskiej cenie. Jednak nie jest to dla mnie idealny produkt do demakijażu. Raczej używałam go do tonizacji i przemycia twarzy rano.
- Bioderma, Sensibio H2O - dobry, delikatny produktu, jednak wg mnie działa tak samo jak Bourjois, więc szkoda przepłacać. Ja się na pełnowymiarowe opakowanie nie skuszę.
- Sylveco, łagodzący krem pod oczy - dobry, polski, naturalny produkt. Przyjemnie mi się go używało, ale jest wielki (30ml) i trzeba było go także nakładać na całą twarz, żeby się nie zmarnował. Obszerniejsza recenzja tutaj.
- Dermedic, Celluend Expert, żel pod prysznic - trudno żeby żel zwalczał cellulit, więc na ten temat się nie wypowiem. Ładnie pachniał i dobrze mył. Był całkiem wydajny.
- Dermedic, Celluend Expert, termoaktywny żel wyszczuplający - nie mam o nim jednoznacznego zdania. Jakoś nic za bardzo nie ujędrnił, cellulit jest, o tym to nawet nie ma sensu mówić. Sam w sobie był przyjemny w używaniu, trochę rozgrzewał, ale jest drogi i niezbyt skuteczny (ujędrnienie jest naprawdę słabe). Oba produkty zawierają cynamon, także uwaga dla uczulonych!
- Archipelag piękną, olej z nasion pomidora - wlałam do kremu Isana, którego używałam do włosów.
- Nuxe, olejek suchy - zużyłam na raz, do nawilżenia ciała. Jest przyjemny, ale nie na tyle, żebym sobie taki zafundowała. Wolę zresztą bardziej tłuste olejki.
- Pharmatheiss, krem do rąk - bardzo go lubiłam, recenzja tutaj.
- Mariza, podkład nawilżający - na początku miałam o nim dobrą opinię, jednak było to w czasie niewymagającej pogody. Niestety ten produkt zupełnie nie nadaje się na pogodę zbyt gorącą (spływa) ani deszczową (miejsca zmoczone po prostu zaczynają się pienić, i podkład schodzi smugami).
- Basic, róż do policzków - używałam kilka razy, ale już się rozwarstwił.
- Essence, Stay all day, korektor - moje drugie opakowanie, naprawdę fajny.
- Delia Cosmetics, pomadka w płynie - nie lubiłam jej za bardzo - tutaj recenzja.
- Paese, Color Mio, błyszczyk - ten był super, bardzo miło go wspominam - tu recenzja.
- Lady's Nails Cosmetics - lakier, którego zużyłam już dużo, a on bardzo zgęstniał. Pora się pożegnać, mimo że był fajny i dość elegancki. Kolor 262 Ruby.
I wersja mówiona, dla osób wolących oglądać:
No comments:
Post a Comment