ShinyBox - listopad 2013 (by DeeZee)


Przepraszam za obsuwę z prezentacją najnowszego ShinyBoxa, jednak kiedy do mnie przyszedł, nie było mnie przez kilka dni w domu. Widziałam go już u innych dziewczyn i byłam ciekawa, czy trafi mi się cień beżowy czy brązowy... okazało się, że w moim pudełku był zupełnie inny kolor. O rozczarowaniach i pozytywnych zaskoczeniach dotyczących nowego pudełka, już za chwilę.


Listopadowy SB jest dość ciężki. Wszystkie produkty są pełnowymiarowe, co na pewno powinno cieszyć. Jednak czy są to kosmetyki trafiające w mój gust? Na pierwszy rzut oka wydaje się fajnie. Coś z kolorówki, coś z pielęgnacji. Takie pudełko zadowoliłoby osoby, którym kończą się kosmetyki typu puder czy balsam do ciała. Ja takich rzeczy mam pod dostatkiem, co nie oznacza, że nie skorzystam z tych z SB. A teraz pora na moja opinię na temat każdego z kosmetyków; czy się z niego cieszę, czy nie; dlaczego tak, dlaczego nie?

  • AA, Odżywczy balsam do ciała - balsamów, maseł i olejków do ciała mam od groma. W związku z tym obecność tego kosmetyku w pudełku mnie nie rusza. Gdyby była to inna firma, np. bardziej naturalna i atrakcyjniejsza dla mnie, zostawiłabym go i zużyła za jakiś czas. Natomiast w takim wypadku powędruje on do kogoś ze znajomych. Wolałabym dostać żel pod prysznic, który był drugą opcją zamiast balsamu ;)
  • Bingo Spa, maska do twarzy z olejem winogronowym - cieszę się, że mogę przetestować kolejny produkt Bingo Spa. Niedawno testowałam maseczkę oczyszczająco-nawilżającą, która piekła w skórę i nie przynosiła efektów. Mam nadzieję, że jej siostra jest zupełnie inna. Użyłam jej już wczoraj i na szczęście żadnego szczypania nie odnotowałam.

  • Mariza, puder ryżowy - mój ulubiony puder! Akurat poprzednie opakowanie mi się kończy i jestem bardzo zadowolona, że trafił mi się 'zapas'. Opakowanie ma tylko 5g, jednak jest to kosmetyk bardzo wydajny. Świetnie utrwala makijaż i jest bardzo matujący. Obszerniejsza recenzja tutaj.
  • La Rosa, lakier oraz cień mineralny - niestety oba produkty nietrafione. Lakier jest w odcieniu malinowo-czerwonym, niby ładnym, ale mam już sporo lakierów z rodziny czerwoniastych. Powędruje do kogoś, bo szkoda, by się u mnie marnował. Natomiast cień trafił się się... grafitowo-czarny. Nie spodziewałam się takiego, widziałam, że większość dostała beż lub brąz. Liczyłam na beż, taki codzienny. Tymczasem trafił mi się kolor ciemny... i mimo że takie lubię, to podobnych mam od groma :(

W pudełku znalazłam też próbkę kremu do twarzy oraz saszetki szamponu do włosów i balsamu do włosów. Moim największym zawodem jest kolor cienia, bo liczyłam na dzienny kolor, którym mogłabym zrobić mineralny makijaż oka (mam plan zrobić notkę z takim makijażem), ale w sumie może ten też wykorzystam. Zobaczymy ;) Nie wiem, czy notka z recenzją tego pudełka się pojawi, ponieważ na pewno pozbędę się balsamu i lakieru, i nie wiem czy jest sens opisywać 3 produkty na krzyż.

Jeśli listopadowy ShinyBox przypał Wam do gustu i z chęcią skorzystacie z kosmetyków w nim zawartych, odsyłam Was na stronę - KLIK, gdzie możecie zamówić to pudełko za 49zł.
  

No comments:

Post a Comment