ShinyBox - The Luxury Touch


Chciałabym Wam zaprezentować ShinyBoxa z edycji The Luxury Touch, który jest dostępny poza standardowymi, comiesięcznymi pudełkami. Ta wersja jest też znacznie droższa - za pudełko trzeba zapłacić 119zł (+10zł przesyłka). Ja swój egzemplarz dostałam za darmo, jako ambasadorka i w tym poście chciałabym napisać, co myślę o zawartości.

W pudełku znajduje się 5 produktów, nawet jeśli nie są one pełnowymiarowe, to ich ilość pozwoli na przetestowanie kosmetyku i wyrobienie sobie na jego temat opinii. Poniższe zdjęcie dedykowane jest dla mojego chłopaka, który uważa, że na blogu zawsze muszę dać zdjęcie pod ukosem, proszę bardzo :P



Pierwszym produktem jest samoopalacz FakeBake. Słyszałam coś na temat tej marki, natomiast sama nie skusiłabym się na ten produkt, ponieważ nie za bardzo lubię bawić się samoopalaczami, a tym bardziej tak drogimi. Jednak dostałam szansę, by go przetestować i z przyjemnością to uczynię. Przez opakowanie czuć, że kosmetyk pachnie kokosowo. W opakowaniu mamy nieco ponad 88ml produktu (pełnowymiarowe wersja ma 170ml), rękawiczki i rękawicę. 

Następna rzecz to sorbet The Body Shop. Początkowo myślałam, że to żel lub peeling pod prysznic, jednak jest to sorbet chłodzący, coś jak balsam. Bardzo ładnie pachnie grejpfrutem, chociaż na ciele ten zapach już nie jest taki ładny. Konsystencją rzeczywiście przypomina sorbet, jest taki puszysty. Produkt ma 200ml i jest to pełnowymiarowe opakowanie.


W pudełku znalazła się próbka Revitalash 1ml. Ten produkt już miałam i pisałam o nim recenzję, jednak wiele osób uznało, że zdjęcia słabo obrazują efekt i mogą być trochę oszukańcze, zatem postanowiłam, że jeszcze raz zrobię tę recenzję. Poprzednio z efektów byłam średnio zadowolona, może teraz będzie lepiej. Recenzji spodziewajcie się raczej w okolicach stycznia, ponieważ kurację przewiduję na okres studniówki mojego chłopaka.

Następny kosmetyk to krem 24h energii dla skóry od Skincode. Chyba kiedyś ta marka obiła mi się o uszy, ale nigdy mnie nie zainteresowała. Dostałam tubkę 25ml (pełnowymiarowy krem to 50ml). Skład jest średni, mało naturalny i na 6-stym miejscu znajduje się silikon (więc tak średnio na noc). A producent poleca go jako intensywną kurację na dzień lub na noc. Niemniej jednak, z chęcią spróbuję droższego kremu.

Ostatni produkt to kredka Etre Belle. Przypominam, że były one też w pudełku lipcowym. Wtedy dostałam kolor 02, czyli brązowo-fioletowy mauve. Teraz trafiła do mnie kredka 04, czyli taki szaro-fioletowy kolor. Bardzo takie lubię, na jesień będzie jak znalazł. Dobrze, że dostałam dwa różne kolory. Chociaż muszę przyznać, że mam problem z tymi kredkami na moich powiekach, muszę znaleźć na nie sposób.


Pudełko The Luxury Touch jest ciekawe, jednak więcej o nim będę mogła napisać po przetestowaniu wszystkich produktów. Cieszę się, że w końcu pojawiły się inne marki niż dotychczas (pewnie zauważyliście, że w standardowych ShinyBox marki bardzo się powtarzają). Myślę, że to pudełko najbardziej przypadłoby do gustu osobom, które lubią takie luksusowe samoopalacze lub chcą takiego wypróbować. Z tego, co wiem, pudełko szybko się wyprzedało, mimo swojej ceny.


No comments:

Post a Comment