Projekt denko - grudzień 2012



To już ostatni Projekt Denko w tym roku. Myślę, że był to rok obfity w puste opakowania, udało mi się dużo zużyć. Nie wyrzuciłam nic ze względu na termin ważności. Wszystkie denka z tego roku możecie zobaczyć w linkach po prawej stronie. A teraz przyjrzyjmy się kosmetyk po kolei :)

  • Babydream fur Mama, lotion przeciw rozstępom - kupiłam go do używania na włosy, do metody OMO. Niestety, w ogóle się nie sprawdził. Absolutnie nie działa podobnie do odżywki, włosy są bez różnicy. Dlatego też zaczęłam go używać na ciało, co też za specjalnie mi do gustu nie przypadło. Produkt miał pudrowy zapach, dla mnie dość męczący. Strasznie się rozsmarowywał (trzeba brać małe ilości, żeby potem nie rozcierać tego w nieskończoność) no i nawilżenie było naprawdę słabe. Nie wiem, jak działa na rozstępy, bo moje są już tak stare, że nic na nie nie podziała ;)
  • Ziaja, naturalna oliwkowa odżywka do włosów - bardzo średni produkt. Pisałam Wam już o nim w osobnej recenzji, także zainteresowanych zapraszam do przeczytania.
  • Alverde, porzeczka/paczula, olejek pielęgnacyjny - wszystkim znany olejek, który podobno wycofali, ale mam w zapasie jeszcze jeden (u Justyny, która zakupiła mi go w Niemczech :D). Olejku używałam tylko na włosy, sprawdzał się bardzo dobrze. Ma ładny zapach (dla niektórych cudownych, dla mnie tylko ładny), jednak jakaś nuta mnie w nim drażni. Nie ma co się jednak oszukiwać, pachnie o wiele przyjemniej niż większość olei. Muszę odebrać od Justyny swój egzemplarz :)
  • Organicum, szampon do włosów - miniaturka ze sklepu Helfy. Bardzo fajny szampon, chociaż nie było go dużo. Wydaje mi się bardzo wydajny, bo wystarczały mi naprawdę małe ilości produktu, by umyć włosy. Szampon w pełnowymiarze jest drogi, ale może kiedyś się skuszę.

  • Balea, Bodylotion Cocos & Tiareblüte - pisałam już porównanie jego z masłem do ciała Safira. Wygrał je, ponieważ coś robił. Używało mi się go całkiem przyjemnie. Delikatnie nawilżał, skóra była gładsza. Zapach średni, niestety. Resztki zużyłam do korundu.
  • Balea, żel z perełkami olejki - zapach Frangipani... nie wiem czy to tak pachnie, ale jeśli tak, to pachnie przecudownie. Ten żel miał tak rewelacyjny zapach, że aż żal było mi go używać. Był bardzo gęsty, więc przy końcu ciężko się go wydobywało. Był żelem, ale miał taką formułę, jakby lekko tłustą, przez co skóra była bardzo gładka po jego zastosowaniu. Nie zauważyłam, żeby te perełki coś robiły, ale ogólnie przyjemny żel.
  • Green Pharmacy, olejek kąpielowy, Goździkowiec/cytryna - już o nim pisałam. Tak, jak się spodziewałam - nie był zbyt wydajny. Używałam go i do mycia jako żelu i jako płynu do kąpieli. Zapach fajny, przyjemny na chłodne dni.
  • Archipelag Piękna, korund mikrodermabrazja - o którym już pisałam recenzję. Zapraszam :)
  • Farmona, peeling cukrowy Czekolada/pistacja - o nim też pisałam, razem z dwoma innymi peelingami z tej firmy. Ten zapach najbardziej mi się podobał (a wiem, że wiele z Was go nie lubi), sam peeling całkiem ok, ale nie jestem jakaś super fanką peelingów cukrowych, bo strasznie sypią się te ziarenka. Przeczytaj szczerszą opinię.

  • Veet, krem do depilacji - ja używam takich rzeczy do wąsika i stref intymnych. Sprawdzał się ok, ale wolę Bielendę. Te są trochę za drogie, a uważam, że działają tak samo ;) Wygrałam go kupę czasu temu w rozdaniu i dopiero teraz wykończyłam.
  • Fitomed, krem do cery mieszanej i suchej - pisałam o nim niedawno recenzję. Moja opinia się za bardzo nie zmieniła, poza tym, że po dłuższym stosowaniu wydaje mi się, że nieco lepiej nawilża.
  • AA, krem pod oczy 30+ - też o nim ostatnio pisałam. Odsyłam do recenzji.
  • Colgate, Max White One, Fresh - kupiłam ją w promocji w Rossmanie. Całkiem przyjemna pasta, ale w ogóle nie widziałam wybielenia. Zresztą miała dość delikatny smak i nie czułam do końca odświeżenia w ustach. O wiele bardziej polecam pastę Clinomyn ;)

  • Coty, Playboy, Play it Rock - zapach, który miałam jakieś 1,5 roku. Już niestety trochę mi się przejadł i postanowiłam go zużyć. Woń jest ciepła, idealna na jesień i zimę. Już nie powrócę do tej wody, bo naprawdę mi się znudziła. Ale zapach jest ładny, polecam powąchać. Więcej dowiecie się z recenzji.
  • Coty, Playboy, Play it Sexy - mgiełka zapachowa, kupiłam kiedyś w promocji, też ją długo zużywałam, głównie do odświeżania zapachu w pokoju. Nie kupię już, bo tylko się z nią męczyłam. W sumie można nosić w torebce, jak ktoś lubi się spryskać co 2-3 godziny.
  • Nivea, pomadka ochronna, Mleko/miód - śliczny zapach, bardzo dobre działanie. Czytałam, że to jedna z lepszych pomadek Nivea, ale nie wiem, co nie kupuję ich często. Mi się jej przyjemnie używało.
  • Błyszczyki (Essence, Ofifalne, Wild for beauty) - wyrzucam je, bo już ich nie będę używać... zużyłam tyle, ile mogłam (Essence właściwie cały), ale błyszczyków nie lubię i tylko niepotrzebnie zajmują miejsce.

No comments:

Post a Comment